poniedziałek, 22 lipca 2013
ZAWIESZAM.!
ZAWIESZAM, NA CZAS NIEOKREŚLONY ZNAJDZIECIE MNIE TU : http://passion-punishment-love-1d.blogspot.com/ <KLIK> I TU: http://two-friends-who-joined-the-internet.blogspot.com/ <KLIK> : )))
sobota, 13 lipca 2013
Imagin z Liam'em
Zostałam wynajęta, do
udawania dziewczyny, Liama Payne'a z One Direction. Nie jestem jakąś,
ustawką czy coś. Liam nie jest, pedałem, wynajęli bo, Liam jako
jedyny nie miał dziewczyny. Płacą, mi nie mało, zgodziłam się.
Ta zabawa, trwa już 3 miesiące, szczerze.? Aż, tak źle nie jest,
ale mogło być lepiej. Wszędzie, paparazzi(nwm, jak to napisać ;
p), blaski fleszy, dziennikarzy, tłumy piszczących fanek.
Psychofanki, życzą mi śmierci. Nie biorę tego do siebie, bo to
tylko ustawka, ale nikt o tym nie wie, oprócz ich menagera, i ich
samych. Wszyscy wierzą, że jest kolorowo, super wszystko ślicznie.
Przez te, 3 mieisące, zżyliliśmy się z Liam'em. Nie sądziłam,
że kiedykolwiek, po tak, krótkim czasu, może mi się spodobać
chłopak, którego prawie nie znam. On jest, inteligenty, zabawny,
uroczy, miły, czuły, opiekuńczy i można, by wymieniać jego,
zalety przez najbliższe dwa, tygodnie. Dzisiaj, wybieramy się,
wszyscy, na imprezę, do jakiegoś klubu, na początku, nienawidziłam
ich, a teraz to już mi obojętne. Wysiedliśmy, z limuzyny przed
klubem tradycyjnie paparazzi itp. Liam, jako jedyny nie pił.
Tradycyjnie w trupa, zalali się Zayn i Harry, a potem tradycyjnie,
zarywali do jakiś dziewczyn, Louis i Niall nie upijali się zbyt.
Perrie – dziewczyna Zayna, zawsze blokowała mu wyjście, Nathalie
– dziewczyna Hazzy, zresztą też. DJ póścił, jakiś wolny
kawałek, wszyscy tańczyli, tylko ja siedziełam, na tyłku, aż w
końcu, Liam podszedł do mnie i zaprosił do tańca. Wziął mnie za
rękę, wyszliśmy na środek parkietu, wtuliłam się w niego, i tak
do, końca utworu. Czułam się, tak bezpiecznie, w ramionach Liama,
mogłam tak all day all night. Gdy piosenka, się skończyła brunet,
zaciągnął mnie na dwór.
- [T.I] słuchaj, wiem,
że znamy się dość krótko, bo tylko 3 miesiące, ale podobasz mi
się, i czuję do ciebie, coś więcej niż przyjaźń czy,
szacunek. Kocham cię, i chcę żebyś została, moją prawdziwą
dziewczyną, nie udawaną, REALNĄ. - to, co powiedział, zamurowało
mnie. Te ostatnie słowa, zaakcentował. Nie wiedziałam, co
powiedzieć.
- Liam ja, nie
sądziłam, że się w tobie zakocham. Ale tak, to się stało, i
nawet się cieszę, nigdy w życiu, nie spotkałam, takiego chłopaka
jak ty. Kocham cię.
- I love, you too. -
powiedział i wbił się w moje usta.
Po chwili,
objął mnie ramieniem i odprowadził, do mojego mieszkania.
Pocałowałam, go na pożegnanie, Liam wyszedł, a ja poszłam wziąć
prysznic. Gdy wykonałam, wszystkie czynności, które wykonuje się,
w łazience. Następnie, położyłam się, do łóżka i zasnęłam.
* 5
miesięcy później *
- Wyjeżdżam.
- oznajmiłam Jessice – dziewczynie Louisa, a zarazem mojej
najlepszej, przyjaciółce.
- Co
[T.I], ale jak to.? - zapytała
- Czemu
wyjeżdżasz.? - spytał Lou.
- Mam
powody. - odpowiedziałam.
- Jakie.?
- zapytali jednym głosem.
- Nikomu,
nie możecie powiedzieć, zwłaszcza Liam'owi.
- Dlaczego,
chyba Liam powinien wiedzieć.?
- Bo
ja..ja..ja – załamał mi się, głos – jestem, w nim w ciąży.
- powiedziałam, i znów zaczęłam płakać, jak przez ostatni
tydzień.
- [T.I]
ale, to nie powód, by uciekać. Przecież, to wspaniała wiadomość,
Liam się ucieszy. Będzie wniebowzięty, zanim to zrobisz zastanów
się 5 razy. - Powiedziała
Jess.
- Nie,
ja już podjęłam decyzję, wyprowadzam się. Wracam do Krakowa
(aut.czm Kraków.? Spędziłam tam dwa dni to takie, piękne miasto;
pp <3).
- Kiedy
wrócisz.? - zapytał Lou.
- Nie
mam zamiaru, wracać.
- Ale..
- powiedzieli.
- Żadne
ale, za godzinę mam samolot, pa Jess, pa Louis. - powiedziałam,
cmoknęłam ich w policzek, przytuliłam i wyszłam.
Z
domu Jess i Lou, miałam 5 minut pieszo, weszłam, do swojego
mieszkania, wzięłam walizki, oddałam klucze właścicielowi,
zadzwoniłam po taksówkę i dotarłam na lotnisko. Tam, te różne,
odprawy nie odprawy. Wsiadłam, do samolotu. Ostatni raz, spojrzałam
na Londyn. Żegnaj Londynie, żegnajcie przyjaciele, żegnaj Liam.
* 3
h później *
Lot
minął spokojnie, trochę spałam, trochę czytałam i rozmyślałam.
Wzięłam bagaże, zamówiłam taksówkę, która podwiozła mnie pod
dom. Zadzwoniłam dzwonkiem.
- [T.I],
wróciłaś.! - uściskała mnie mama.
- Tak,
mamo, możemy porozmawiać.? - spytałam.
- Jasne,
oczywiście. Chodź. - powiedziała i mnie przytuliła, poszłyśmy
do salonu. - Córcia, opowiadaj co się działo.
Opowiedziałam
mamie, wszystko, oprócz tego, że spodziewamy się dziecka i to
dlatego, tu jestem.
- Mamo,
jest coś, czego jeszcze nie wiesz.
- Tak
słucham [T.I].
- Bo
ja, i Liam, spodziewamy się, dziecka. - znów wybuchłam płaczem.
- Dziecko.!
Z tego się, trzeba cieszyć, a nie płakać. Jak zareagował Liam.?
- On
nie wie. Mamuś, ja nie wracam do Londynu, zostaję w Polsce.
- Ale
chyba, dziecko, powinno znać ojca. A tymbardziej, Liam powinien
wiedzieć, że spodziewacie się dziecka.
- Wychowam
to dziecko, nie wrócę do Londynu, Liam się nigdy nie dowie, i
wszyscy będą szczęśliwi.
- Ale
pomyśl, wyjechałaś, bez słowa, Liam się będzie martwił.
- To
już jego, interes.
Zjadłyśmy
jeszcze, kolację i poszłam się wykąpać. Moja mama mieszkała
sama, miała pracę w dobrej firmie. Mało nie zarabiała, miałyśmy
spore mieszkanie w bloku, rozwiedli się z tatą gdy miałam 7 lat.
Wróciłam do starego pokoju, położyłam się na łóżko.
*pół
roku później *
Przez,
ostatnie pół roku, trochę się działo. Od razu, na drugi dzień
gdy wróciłam, to poszłam do fryzjera przefarbować włosy. Teraz
są, one rude. Próbowali się ze mną, kontaktować, ale ja nie
chciałam. Liam najczęściej. Czasami rozmawiałam z Jessicą i
Louisem, bo oni znali przyczynę wyjazdu. Ale to sporadycznie,
ostatnio z nimi rozmawiałam 3 miesiące temu. Za 3 miesiące,
moje...nasze maleństwo ma przyjść na świat. Znam, już płeć,
będzie to chłopiec. Strasznie się, boję, czy dam sobie radę.
- [T.I].!
- ktoś wypowiedział, moje imię. Był to ktoś za mną, odwróciłam
się.
- Zayn.?!
- krzyknęłam ze zdziwienia.
- Tak.
- Co
ty, robisz w Polsce.? - jak, on mnie w ogóle, poznał.?
- A
moja, nowa dziewczyna, mieszka w Polsce, i przyleciałem na weekend,
by ją odwiedzić. A ty.? Czemu, wyjechałaś.?
- Miałam,
swoje powody.
- Zdradziłaś
Liama.?
- Co.?
Czemu, niby miałabym to zrobić.?
- Jesteś
w ciąży.
- Zayn,
ty nic nie rozumiesz.! To dziecko Liam'a, to dlatego wyjechałam.
- Czemu,
to zrobiłaś.? Przecież, znasz Liam'a, ucieszył by się.!
- Nie.!
Liam się, nigdy nie dowie, że jest ojcem, mojego...dziecka.
- Ale
[T.I] jak, ty to sobie, wyobrażasz.?
- Normalnie,
nigdy w życiu, już nie spotkam Liam'a.
- Tak
się nie zachowuje, osoba dorosła. O ile, nią jesteś, bo po
twoim, zachowaniu wnioskuję, że nie.
- Weź,
się Malik odwal.! I choćby nie wiem co, proszę, nie mów nic
Liam'owi, on się, nie może dowiedzieć, błagam, proszę.!
- Dobra,
nie powiem, mu, ale źle postąpiłaś, wyjeżdżając.
- Tak
Zayn, wiem, popełniłam błąd. Wracaj, do własnego życia, ja też
do swojego wrócę, i wszystko cacy. Pa.
- Pa,
uważaj na siebie. - powiedział, przytuliłam go, i poszłam w
stronę mieszkania.
Tak
jak zawsze, po godzinie 15, mama wracała już, więc nie byłam
sama. Jak co dzień, zasiadłam przed telewizorem. Przeglądając
kolejno, stacje telewizyjne, jedna mnie zaciekawiła – MTV, leciał
wywiad z One Direction, sprzed kilku dni. Chłopcy byli, pytani o
różne, pierdoły, jak to na wywiadach. Nagle, dziennikarka,
zapytała chłopców, o drugie połówki.
- Liam,
ostatnio, nie pokazujesz się z [T.I] coś, się stało.?
- Tak,
my zerwaliśmy. - wcale nie zerwaliśmy, tylko wyjechałam. Gdy to
mówił, miał łzy w oczach. W tej chwili, przypomniały mi się,
wszystkie chwile spędzone, razem z nim. Z oka, poleciała,
pojedyncza łza.
Po
chwili, mama weszła do domu, zobaczyła jak płaczę.
- Co
jest.? [T.I] coś stało.?
- Ja
go kocham. - wydukałam.
- Wróć
do Liam'a, on cię naprawdę kocha.
- Bo,
ja przed chwilą, oglądałam z nimi wywiad, zostali zapytani, o
drugie połówki, Liam powiedział, że zerwaliśmy, do jego oczu
napłynęły łzy, ja sobie przypomniałam, te wszystkie chwile
spędzone razem, i..tak bardzo, go kocham.
- Słuchaj,
niedługo na świat, przyjdzie wasze dziecko, chyba nie chcesz, żeby
się wychowywało, w niepełnej rodzinie. Wróć do niego, jeżeli
cię odrzuci, jego strata.! Wrócisz do Polski, i nigdy go więcej,
nie zobaczysz.
- Dziękuję
mamuś, potrzebowałam takiej rozmowy, zwłaszcza z tobą. -
powiedziałam, i poszłam do swojego pokoju przemyśleć sprawę na
spokojnie.
Chociaż,
moja tęsknota za nim, niezna granic, to i tak nie wracam. Nie chcę,
tego rozgłosu, nie chcę tych blasku fleszy. Chcę, być tą starą,
wyluzowaną [T.I], może kiedyś, nadejdzie taki czas, że dziecko
pozna ojca, ale na pewno nie teraz.
* 5
miesięcy później *
Dwa
miesiące temu, przyszedł na świat synek mój i Liam'a, nazwałam
go – Filip. Chciałam, by moje...nasze dziecko, miało polskie
imię. Bo wychowa się, tu i nigdzie więcej. Filipek, jest bardzo
podobny do Liam'a, dosłownie kopia Payne'a. Te brązowe oczy, ta
twarz. Chociaż tyle, mi pozostało po One Direction. Tęsknię za
tymi przygłupami, nie widziałam się z nimi, prawie rok. Dziś, 29
sierpnia 2013 rok – w tym dniu, Liam kończy 20 lat. Chciałabym
być, przy nim.
*3
lata później *
Tak,
wracam po trzech latach, z moim synkiem. Od tamtej pory, nie miałam
z nimi kontaktu. Nawet z Lou i Jess, nie wiem, czy jeszcze są razem.
Mam już, 22 lata, a Liam ma 23, bardziej wydoroślałam, stałam się
bardziej odpowiedzialna. Podjęłam decyzję, i wracam. Filip,
niedawno temu zaczął mówić, ale to tylko pojedyncze słowa.
Jeżeli zostaniemy w Anglii, będzie mówił po angielsku, ale będzie
musiał znać polski. Taksówka, podwiozła nas, pod dom chłopaków,
stanęłam przed drzwiami, położyłam palec, na maleńkim
przycisku. Dzwoniłam kilka razy, w końcu, otworzył mi Harry
- [T.I]
wróciłaś.! - krzyknął. - Ale nie jesteś, sama... - powiedział
i spojrzał na Filipa.
- Tak,
wpuścisz, mnie.? Wszystko wam opowiem. - powiedziałam, z
zachrypionym głosem.
- Jasne.
- odpowiedział.
- Dzięki.
- wzięłam walizki, wzięłam Filipa na ręce, i weszłam do domu.
Walizki, zostawiłam w korytarzu, rozejrzałam się, po domu, nic
się nie zmieniło, uśmiechnęłam się pod nosem. Hazz, wszedl do
salonu, ja zaczekałam na korytarzu.
- Chłopaki,
mam dobre wieści.! - powiedział lokowaty.
- Jakie.?
- zapytali, Niall i Louis.
- Nasza
[T.I] wróciła.! - oznajmił, a ja weszłam.
W
oczach Liam'a, zobaczyłam iskierki.-
Liam.
- powiedziałam, podeszłam do niego, przytuliłam się, i zaczęłam
płakać.
- [T.I],
nigdy więcej, nie zostawiaj mnie, na tak długo.
- Obiecuję.
Liam, poznaj kogoś. Filip. - zawołałam malca, gestem ręki, a on
podszedl do mnie. - Poznaj Filipa, to nasz syn. Dlatego wyjechałam,
nie chciałam ci psuć kariery, urodziłam Filipa, wszystko było
idealnie.
- Czemu
wyjechałaś.? Dalibyśmy sobie radę.! Dlaczego dowiaduję się, o
tym dopiero teraz.?
- Byłam,
głupią małolatą, myślałam tylko o tobie i nikim więcej.
- Było
minęło, zostań ze mną.
- Dobrze,
Filip poznaj tatusia.
- Tata.?
- zapytał swoim cieniutkim głosikiem. Liam się nie odezwał,
tylko wziął malca, na ręce, zakręcił go podrzucił do góry,
Filip zaczął się cieszyć.
- Teraz,
będziemy szczęśliwą rodziną. - powiedział Li, i pocałował
najpierw Filipa i mnie.
_________________________________
No to, taki wyskoczył ten imagin :) z dedykacją dla Marceliny, bo dla niej był pisany <3 podoba się.? :)
piątek, 5 lipca 2013
7. ,,Ale pamiętaj, mogę przemilczeć, przeczekać, przeżyć, wybaczyć, ale nigdy tego nie zapomnę..."
*Emily*
Nastepnego dnia, jakoś chyba z rana, przyszedł inny gościu. I zabrał Ellie, przestraszyłam sie, ale po jej wyrazie twarzy było widać, że ona wie kto to. Kiedy poszli, znów przyszedł ten co ostatnio mnie uderzył.
- Potem ty. - powiedział i wyszedł.
Kiedy Ellie wróciła, na jakąś chwile oni poszli, miałam czas ją zapytać co się dzieje.
- Rutyna, co jakiś czas ich szef przychodzi i mnie gwałci, przyzwyczaiłam sie. - powiedziała z żalem w głosie dziewczyna.
- Jak można się do tego przyzwyczaić.?
- Widzisz Emily, jakoś jednak można.
Byłam strasznie, przerażona. Co oni, robią, to nie legalne, co nie.? Ale tak.! Przez noc, całe życie, przebiegło mi przed, oczami. I te dobre, i złe chwile. Zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę, nie kocham Liama. To było, zauroczenie, szczeniackie, zauroczenie. Co gorsza, zdałam sobie, sprawę, że kocham Louisa. Ale to może, być nie prawda, bo jeszcze chwila i ogłupieje, tu.
*2 tygodnie później*
Straciłam, już wiarę, we wszystko. Nie wierzę, że ktoś mnie uratuje. Nie wierzę, że wszystko zakończy się happy endem. No, ale to nie powód, do płaczu, dlatego powtarzam sobie, "stay strong Emily, stay strong...". Przez tydzień, próbowałam, się uwolnić. Po wielu godzinach, trudu rozwiązałam węzeł, liny. Przydał się obóz, na który wysłała mnie kiedyś, mama. Próbowałam, mówić do El, ale nie wychodziło. Rozwiązałam jej, ręce, i ponawiałam próby, ale mi nie wychodziło. W końcu, po 30 minutach, Ellie się ocknęła. Wyjrzałam, przez tycie okienko, i zobaczyłam, że nie ma samochodu, każdego z facetów. Wyszłyśmy, i spróbowałyśmy się wydostać, udało nam się. Gdy wyszłyśmy, z tej starej, rudery, szybko pobiegłyśmy, do kogoś. Pierwszy do głowy, przyszedł mi Lou, nie wahałam się, tylko szybko biegłam w stronę domu Lou, a Ellie biegła za mną. Dzwoniłam dzwonkiem, raz, drugi, trzeci, dopiero za piątym razem, Lou otworzył drzwi.
- Lou.! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego, wybuchłam płaczem.
- Emily, jezu, tak się o ciebie martwiłem.! Szukałem cię, policja mówiła, że nie ma szans, by cię odnaleźć, a ja tak się o ciebie bałem. - to co mówił, było takie kochane...
- Obiecaj mi jedno. - dławiłam się łzami.
- Jasne, co kolwiek to jest, obiecuję. - powiedział
- Nigdy mnie nie zostawiaj.!
- Obiecuję. - powiedział i jeszcze, mocniej mnie przytulił.
*5 godzin później*
Ellie już poszła, powiedziała, że wraca do swojego świata. Ja zostałam z Louisem, narazie nikt nie wie, że się odnalazłam, chociaż powinnam zadzwonić do cioci.
- Louis, powinnam zadzwonić, do cioci. - powiedziałam.
- Nie martw się, już dzwoniłem, powiedziałem, że dziś zostajesz u mnie.
- Serio, dziękuję. A mogę zostać.? Wiesz, to nie w porządku, bo ja jestem z..
- Jesteś z Liamem. Słuchaj, ja nie sądziłem, że się w tobie zakocham.
- Ja też, czułam do ciebie, tylko nienawiść i nic więcej...
Dalej siedzieliśmy na kanapie, oglądając film. Siedziałam pod kocem, wtulona w Louisa. Nie oglądaliśmy horroru, bo to takie, stare, postawiliśmy na komedię. Odezwało się, we mnie dziecko, i chciałam obejrzeć ,,Kevin sam w Nowym Jorku", Lou się zgodził, uśmiał się bardziej ode mnie. Taki głupek, a wywołuje, na mojej twarzy tak wielki uśmiech. Sama, zaczęłam się szczerzyć.
- Czemu, się tak uśmiechasz.? - zapytał.
- Bo wywołujesz, na mojej twarzy ogromny uśmiech. - uśmiechnęłam się ponownie, i dałam mu buziaka w policzek.
*Rano*
Obudziło mnie, słońce, które przedarło się, przez rolety. Obudziłam się, w łóżku Louisa.? ŁÓŻKU LOUISA.?! CO TO MA DO CHOLERY BYĆ.?! Okej, jestem w ciuchach, czyli do niczego nie doszło... Całe szczęście. Ale zachowałam się, nieodpowiednio. Można, powiedzieć, że zdradziłam Liam'a, tak źle się z tym, czuję. Muszę jak najszybciej, z nim o tym pogadać. Po chwili, obudził się szatyn, razem zeszliśmy na dół. Zjedliśmy śniadanie, w pewnej chwili, po domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Kazałam Louisowi, zostać w kuchni, bo prawdopodobnie mógł, to być Liam, więc, lepiej dmuchać na zimne. Otworzyłam drzwi. Moje przemyślenia, były trafne, w drzwiach stał Payne.
- Emily, tak się o ciebie martwiłem.!
- Ale widzisz, jestem tu.! Cała i zdrowa, żyje. - zaśmiałam się. - Liam, daruj sobie, te czułe słówka, muszę ci coś powiedzieć...
- Dobrze, więc słucham. - powiedział i skrzyżował ręce.
- Liam, ja...ja... - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Co.? Kiedy.? Gdzie.? Z kim.?
- Zdradziłam cię, wczoraj, wiem, że nie będzie ci miło, bo z L..Louisem. Zanim co kolwiek powiesz, daj mi wytłumaczyć.
- A co tu, jest do tłumaczenia.? Dlaczego.? Po co, to zrobiłaś.?
- Bo ja..ja cię nie kocham, to było szczeniackie zadurzenie, a ty wziąłeś to na poważnie.?
- Tak, takie rzeczy, raczej bierze się, na poważnie. Nie no, dobra rozumiem. Ale pamiętaj, mogę przemilczeć, przeczekać, przeżyć, wybaczyć, ale nigdy tego nie zapomnę...
- Dziękuję, że mnie rozumiesz, ja wiem, że gdzieś w świecie, jest twoja jedna jedyna, ale nie ja. Życzę, szczęścia Liam. - powiedziałam i przytuliliśmy się na pożegnanie. Tuż po tym, Liam wyszedł, a ja wróciłam do Louisa.
- Emily. - powiedział.
- Tak.? - zapytałam, a on podszedł do mnie i złapał za ręce.
- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszą, osobą na świecie i zostaniesz, moją dziewczyną.? - zapytał.
- Tak.! - powiedziałam i wbiłam się, w jego usta.
*Kilka godzin później*
Poszliśmy do domu cioci, strasznie się o mnie bała. Ja poszłam się przebrać <klik> (bez czapki) i wróciłam do Lou. Oznajmiłam cioci, że jesteśmy parą, ucieszyła się, i tylko życzyła nam szczęścia. Następnie, zadzwoniliśmy do naszych przyjaciół, żeby przyszli do domu Lou. Gdy im, wszystko opowiedzieliśmy, padli z wrażenia i byli, strasznie zdziwieni, że jesteśmy razem. Też mnie to, jeszcze dziwi, ale powoli, powolutku się, przyzwyczaję.
________________________________________________
No to jest ta 7.;) Co myślicie.? Wyrażajcie swoją opinię, ja już nie mam nic do dodania ;>
Nastepnego dnia, jakoś chyba z rana, przyszedł inny gościu. I zabrał Ellie, przestraszyłam sie, ale po jej wyrazie twarzy było widać, że ona wie kto to. Kiedy poszli, znów przyszedł ten co ostatnio mnie uderzył.
- Potem ty. - powiedział i wyszedł.
Kiedy Ellie wróciła, na jakąś chwile oni poszli, miałam czas ją zapytać co się dzieje.
- Rutyna, co jakiś czas ich szef przychodzi i mnie gwałci, przyzwyczaiłam sie. - powiedziała z żalem w głosie dziewczyna.
- Jak można się do tego przyzwyczaić.?
- Widzisz Emily, jakoś jednak można.
Byłam strasznie, przerażona. Co oni, robią, to nie legalne, co nie.? Ale tak.! Przez noc, całe życie, przebiegło mi przed, oczami. I te dobre, i złe chwile. Zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę, nie kocham Liama. To było, zauroczenie, szczeniackie, zauroczenie. Co gorsza, zdałam sobie, sprawę, że kocham Louisa. Ale to może, być nie prawda, bo jeszcze chwila i ogłupieje, tu.
*2 tygodnie później*
Straciłam, już wiarę, we wszystko. Nie wierzę, że ktoś mnie uratuje. Nie wierzę, że wszystko zakończy się happy endem. No, ale to nie powód, do płaczu, dlatego powtarzam sobie, "stay strong Emily, stay strong...". Przez tydzień, próbowałam, się uwolnić. Po wielu godzinach, trudu rozwiązałam węzeł, liny. Przydał się obóz, na który wysłała mnie kiedyś, mama. Próbowałam, mówić do El, ale nie wychodziło. Rozwiązałam jej, ręce, i ponawiałam próby, ale mi nie wychodziło. W końcu, po 30 minutach, Ellie się ocknęła. Wyjrzałam, przez tycie okienko, i zobaczyłam, że nie ma samochodu, każdego z facetów. Wyszłyśmy, i spróbowałyśmy się wydostać, udało nam się. Gdy wyszłyśmy, z tej starej, rudery, szybko pobiegłyśmy, do kogoś. Pierwszy do głowy, przyszedł mi Lou, nie wahałam się, tylko szybko biegłam w stronę domu Lou, a Ellie biegła za mną. Dzwoniłam dzwonkiem, raz, drugi, trzeci, dopiero za piątym razem, Lou otworzył drzwi.
- Lou.! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego, wybuchłam płaczem.
- Emily, jezu, tak się o ciebie martwiłem.! Szukałem cię, policja mówiła, że nie ma szans, by cię odnaleźć, a ja tak się o ciebie bałem. - to co mówił, było takie kochane...
- Obiecaj mi jedno. - dławiłam się łzami.
- Jasne, co kolwiek to jest, obiecuję. - powiedział
- Nigdy mnie nie zostawiaj.!
- Obiecuję. - powiedział i jeszcze, mocniej mnie przytulił.
*5 godzin później*
Ellie już poszła, powiedziała, że wraca do swojego świata. Ja zostałam z Louisem, narazie nikt nie wie, że się odnalazłam, chociaż powinnam zadzwonić do cioci.
- Louis, powinnam zadzwonić, do cioci. - powiedziałam.
- Nie martw się, już dzwoniłem, powiedziałem, że dziś zostajesz u mnie.
- Serio, dziękuję. A mogę zostać.? Wiesz, to nie w porządku, bo ja jestem z..
- Jesteś z Liamem. Słuchaj, ja nie sądziłem, że się w tobie zakocham.
- Ja też, czułam do ciebie, tylko nienawiść i nic więcej...
Dalej siedzieliśmy na kanapie, oglądając film. Siedziałam pod kocem, wtulona w Louisa. Nie oglądaliśmy horroru, bo to takie, stare, postawiliśmy na komedię. Odezwało się, we mnie dziecko, i chciałam obejrzeć ,,Kevin sam w Nowym Jorku", Lou się zgodził, uśmiał się bardziej ode mnie. Taki głupek, a wywołuje, na mojej twarzy tak wielki uśmiech. Sama, zaczęłam się szczerzyć.
- Czemu, się tak uśmiechasz.? - zapytał.
- Bo wywołujesz, na mojej twarzy ogromny uśmiech. - uśmiechnęłam się ponownie, i dałam mu buziaka w policzek.
*Rano*
Obudziło mnie, słońce, które przedarło się, przez rolety. Obudziłam się, w łóżku Louisa.? ŁÓŻKU LOUISA.?! CO TO MA DO CHOLERY BYĆ.?! Okej, jestem w ciuchach, czyli do niczego nie doszło... Całe szczęście. Ale zachowałam się, nieodpowiednio. Można, powiedzieć, że zdradziłam Liam'a, tak źle się z tym, czuję. Muszę jak najszybciej, z nim o tym pogadać. Po chwili, obudził się szatyn, razem zeszliśmy na dół. Zjedliśmy śniadanie, w pewnej chwili, po domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Kazałam Louisowi, zostać w kuchni, bo prawdopodobnie mógł, to być Liam, więc, lepiej dmuchać na zimne. Otworzyłam drzwi. Moje przemyślenia, były trafne, w drzwiach stał Payne.
- Emily, tak się o ciebie martwiłem.!
- Ale widzisz, jestem tu.! Cała i zdrowa, żyje. - zaśmiałam się. - Liam, daruj sobie, te czułe słówka, muszę ci coś powiedzieć...
- Dobrze, więc słucham. - powiedział i skrzyżował ręce.
- Liam, ja...ja... - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Co.? Kiedy.? Gdzie.? Z kim.?
- Zdradziłam cię, wczoraj, wiem, że nie będzie ci miło, bo z L..Louisem. Zanim co kolwiek powiesz, daj mi wytłumaczyć.
- A co tu, jest do tłumaczenia.? Dlaczego.? Po co, to zrobiłaś.?
- Bo ja..ja cię nie kocham, to było szczeniackie zadurzenie, a ty wziąłeś to na poważnie.?
- Tak, takie rzeczy, raczej bierze się, na poważnie. Nie no, dobra rozumiem. Ale pamiętaj, mogę przemilczeć, przeczekać, przeżyć, wybaczyć, ale nigdy tego nie zapomnę...
- Dziękuję, że mnie rozumiesz, ja wiem, że gdzieś w świecie, jest twoja jedna jedyna, ale nie ja. Życzę, szczęścia Liam. - powiedziałam i przytuliliśmy się na pożegnanie. Tuż po tym, Liam wyszedł, a ja wróciłam do Louisa.
- Emily. - powiedział.
- Tak.? - zapytałam, a on podszedł do mnie i złapał za ręce.
- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszą, osobą na świecie i zostaniesz, moją dziewczyną.? - zapytał.
- Tak.! - powiedziałam i wbiłam się, w jego usta.
*Kilka godzin później*
Poszliśmy do domu cioci, strasznie się o mnie bała. Ja poszłam się przebrać <klik> (bez czapki) i wróciłam do Lou. Oznajmiłam cioci, że jesteśmy parą, ucieszyła się, i tylko życzyła nam szczęścia. Następnie, zadzwoniliśmy do naszych przyjaciół, żeby przyszli do domu Lou. Gdy im, wszystko opowiedzieliśmy, padli z wrażenia i byli, strasznie zdziwieni, że jesteśmy razem. Też mnie to, jeszcze dziwi, ale powoli, powolutku się, przyzwyczaję.
________________________________________________
No to jest ta 7.;) Co myślicie.? Wyrażajcie swoją opinię, ja już nie mam nic do dodania ;>
Subskrybuj:
Posty (Atom)