piątek, 5 lipca 2013

7. ,,Ale pamiętaj, mogę przemilczeć, przeczekać, przeżyć, wybaczyć, ale nigdy tego nie zapomnę..."

*Emily*

Nastepnego dnia, jakoś chyba z rana, przyszedł inny gościu. I zabrał Ellie, przestraszyłam sie, ale po jej wyrazie twarzy było widać, że ona wie kto to. Kiedy poszli, znów przyszedł ten co ostatnio mnie uderzył.
- Potem ty. - powiedział i wyszedł.
Kiedy Ellie wróciła, na jakąś chwile oni poszli, miałam czas ją zapytać co się dzieje.
- Rutyna, co jakiś czas ich szef przychodzi i mnie gwałci, przyzwyczaiłam sie. - powiedziała z żalem w głosie dziewczyna.
- Jak można się do tego przyzwyczaić.?
- Widzisz Emily, jakoś jednak można.

Byłam strasznie, przerażona. Co oni, robią, to nie legalne, co nie.? Ale tak.! Przez noc, całe życie, przebiegło mi przed, oczami. I  te dobre, i złe chwile. Zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę, nie kocham Liama. To było, zauroczenie, szczeniackie, zauroczenie. Co gorsza, zdałam sobie, sprawę, że kocham Louisa. Ale to może, być nie prawda, bo jeszcze chwila i ogłupieje, tu. 

*2 tygodnie później*

Straciłam, już wiarę, we wszystko. Nie wierzę, że ktoś mnie uratuje. Nie wierzę, że wszystko zakończy się happy endem. No, ale to nie powód, do płaczu, dlatego powtarzam sobie, "stay strong Emily, stay strong...". Przez tydzień, próbowałam, się uwolnić. Po wielu godzinach, trudu rozwiązałam węzeł, liny. Przydał się obóz, na który wysłała mnie kiedyś, mama. Próbowałam, mówić do El, ale nie wychodziło. Rozwiązałam jej, ręce, i ponawiałam próby, ale mi nie wychodziło. W końcu, po 30 minutach, Ellie się ocknęła. Wyjrzałam, przez tycie okienko, i zobaczyłam, że nie ma samochodu, każdego z facetów. Wyszłyśmy, i spróbowałyśmy się wydostać, udało nam się. Gdy wyszłyśmy, z tej starej, rudery, szybko pobiegłyśmy, do kogoś. Pierwszy do głowy, przyszedł mi Lou, nie wahałam się, tylko szybko biegłam w stronę domu Lou, a Ellie biegła za mną. Dzwoniłam dzwonkiem, raz, drugi, trzeci, dopiero za piątym razem, Lou otworzył drzwi. 
- Lou.! - krzyknęłam i rzuciłam się na niego, wybuchłam płaczem. 
- Emily, jezu, tak się o ciebie martwiłem.! Szukałem cię, policja mówiła, że nie ma szans, by cię odnaleźć, a ja tak się o ciebie bałem. - to co mówił, było takie kochane...
- Obiecaj mi jedno. - dławiłam się łzami.
- Jasne, co kolwiek to jest, obiecuję. - powiedział 
- Nigdy mnie nie zostawiaj.!
- Obiecuję. - powiedział i jeszcze, mocniej mnie przytulił.

*5 godzin później*

Ellie już poszła, powiedziała, że wraca do swojego świata. Ja zostałam z Louisem, narazie nikt nie wie, że się odnalazłam, chociaż powinnam zadzwonić do cioci.

- Louis, powinnam zadzwonić, do cioci. - powiedziałam.
- Nie martw się, już dzwoniłem, powiedziałem, że dziś zostajesz u mnie.
- Serio, dziękuję.  A mogę zostać.? Wiesz, to nie w porządku, bo ja jestem z..
- Jesteś z Liamem. Słuchaj, ja nie sądziłem, że się w tobie zakocham. 
- Ja też, czułam do ciebie, tylko nienawiść i nic więcej...
Dalej siedzieliśmy na kanapie, oglądając film. Siedziałam pod kocem, wtulona w Louisa. Nie oglądaliśmy horroru, bo to takie, stare, postawiliśmy na komedię. Odezwało się, we mnie dziecko, i chciałam obejrzeć ,,Kevin sam w Nowym Jorku", Lou się zgodził, uśmiał się bardziej ode mnie. Taki głupek, a wywołuje, na mojej twarzy tak wielki uśmiech. Sama, zaczęłam się szczerzyć.
- Czemu, się tak uśmiechasz.? - zapytał.
- Bo wywołujesz, na mojej twarzy ogromny uśmiech. - uśmiechnęłam się ponownie, i dałam mu buziaka w policzek.

*Rano*

Obudziło mnie, słońce, które przedarło się, przez rolety. Obudziłam się, w łóżku Louisa.? ŁÓŻKU LOUISA.?! CO TO MA DO CHOLERY BYĆ.?! Okej, jestem w ciuchach, czyli do niczego nie doszło... Całe szczęście. Ale zachowałam się, nieodpowiednio. Można, powiedzieć, że zdradziłam Liam'a, tak źle się z tym, czuję. Muszę jak najszybciej, z nim o tym pogadać. Po chwili, obudził się szatyn, razem zeszliśmy na dół. Zjedliśmy śniadanie, w pewnej chwili, po domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Kazałam Louisowi, zostać w kuchni, bo prawdopodobnie mógł, to być Liam, więc, lepiej dmuchać na zimne. Otworzyłam drzwi. Moje przemyślenia, były trafne, w drzwiach stał Payne. 

- Emily, tak się o ciebie martwiłem.! 
- Ale widzisz, jestem tu.! Cała i zdrowa, żyje. - zaśmiałam się. - Liam, daruj sobie, te czułe słówka, muszę ci coś powiedzieć...
- Dobrze, więc słucham. - powiedział i skrzyżował ręce.
- Liam, ja...ja... - powiedziałam ledwo słyszalnie.
- Co.? Kiedy.? Gdzie.? Z kim.?
- Zdradziłam cię, wczoraj, wiem, że nie będzie ci miło, bo z L..Louisem. Zanim co kolwiek powiesz, daj mi wytłumaczyć.
- A co tu, jest do tłumaczenia.? Dlaczego.? Po co, to zrobiłaś.?
- Bo ja..ja cię nie kocham, to było szczeniackie zadurzenie, a ty wziąłeś to na poważnie.?
- Tak, takie rzeczy, raczej bierze się, na poważnie. Nie no, dobra rozumiem. Ale pamiętaj, mogę przemilczeć, przeczekać, przeżyć, wybaczyć, ale nigdy tego nie zapomnę...
- Dziękuję, że mnie rozumiesz, ja wiem, że gdzieś w świecie, jest twoja jedna jedyna, ale nie ja. Życzę, szczęścia Liam. - powiedziałam i przytuliliśmy się na pożegnanie. Tuż po tym, Liam wyszedł, a ja wróciłam do Louisa.
- Emily. - powiedział.
- Tak.? - zapytałam, a on podszedł do mnie i złapał za ręce.
- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszą, osobą na świecie i zostaniesz, moją dziewczyną.? - zapytał.
- Tak.! - powiedziałam i wbiłam się, w jego usta.

*Kilka godzin później*

Poszliśmy do domu cioci, strasznie się o mnie bała. Ja poszłam się przebrać <klik> (bez czapki) i wróciłam do Lou. Oznajmiłam cioci, że jesteśmy parą, ucieszyła się, i tylko życzyła nam szczęścia. Następnie, zadzwoniliśmy do naszych przyjaciół, żeby przyszli do domu Lou. Gdy im, wszystko opowiedzieliśmy, padli z wrażenia i byli, strasznie zdziwieni, że jesteśmy razem. Też mnie to, jeszcze dziwi, ale powoli, powolutku się, przyzwyczaję.

________________________________________________
No to jest ta 7.;) Co myślicie.? Wyrażajcie swoją opinię, ja już nie mam nic do dodania ;>

3 komentarze:

  1. boski, zajebisty i mega odjechany rozdział ;P weny i buziole ;** no i zapraszam do mnie ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne ; ) weny Madziu ; *

    Julka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Cieszę się, że dodałaś nowy rozdział. Jest jak zawsze super.
    Bardzo dobrze, że dziewczynom udało się uciec. Oby tylko tamci ich nie znaleźli i nic im nie zrobiły. Byłam zszokowana, że Liam tak spokojnie przyjął fakt, że Emily go nie kocha. Ale dobrze, że obyło się bez awantur i innych tego typu sytuacji. Fajny z niego chłopak. No, a teraz jest z Louisem. Mam nadzieję, że u jego boku znajdzie szczęście. Życzę im wszystkiego dobrego.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Życzę duuużo weny i mile spędzonych wakacji. Pozdrawiam, Maarit :)

    PS. Jakbyś miała ochotę i czas, to zapraszam Cię na mojego bloga z opowiadaniem love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń