piątek, 15 marca 2013

4."Mam nadzieję, że do twarzy ci w trumnie.!"

Oczami Emily

Obudziły, mnie krople deszczu stukające, o parapet. Deszczowa pogoda, nie ma co się dziwić w końcu, to Londyn. Z niechęcią, podniosłam cztery, litery z łóżka. Wzięłam, jakieś ubrania i poszłam do łazienki się ogarnąć. Włosy splotłam, w kłosa i ubrałam to. Zeszłam do kuchni, na śniadanie. Dziś ciocia, miała wolne, ale znów gdzieś wybyła. Po skończeniu posiłku, weszłam na Facebooka. Jak ja mam, to w zwyczaju, dodałam jakieś zdjęcia, popisałam ze znajomymi. Zauważyłam, że przestało padać, wyjdę na miasto. Co tam, nudzi mi się. Wzięłam, telefon, pieniądze oraz klucze od domu. Wyszłam na zewnątrz, kocham dwór, tuż po deszczu. Momentalnie, wyszło słońce, i zrobiło się ciepło.
- Em.!- krzyknął ktoś, nie wiem kto.
- Ktoś mnie wołał.? - zapytałam
- Tak, ja. Pamiętasz mnie to ja Harry.- powiedział lokowaty.
- Nie bardzo.
- Byliśmy razem na obozie.
- Nadal nie wiem.
- No wrzuciłaś, mnie do stawu.!
- Wiem, ty jesteś tym loczkiem co mi, twixy zabierał.!
- Noo, wyładniałaś.!
- Ty też, jesteś ładniejszy niż 10 lat temu.- zaśmiałam się. - W jakim celu jesteś w Londynie.?-zapytałam
- Wiesz dla, tego i owego.
- Yhym...-zabawnie poruszałam brwiami
- O, znasz mnie, nie mogę siedzieć w jednym miejscu.
Zaprosiłam loczka, do domu. Zastaliśmy tam ciocię, przedstawiłam kolegę z obozu. Zrobiłam na po herbacie, i poszliśmy do mojego pokoju. Zaczęliśmy, bawić się w jakieś teatrzyki, zrobiliśmy wojnę na poduszki. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek, z kimś tak świetnie się bawiła. Nagle do pokoju, weszła ciocia.
- Dzieciaki, co wy się najaraliście.? - zapytała, a ja i Harry wybuchliśmy, niepohamowanym śmiechem.
- Nie, ale przeszliśmy transformację.- powiedziałam, znów zaczęliśmy się śmiać.
- A w kogo.? - zapytała
- No w power rangers.! - krzyknął Hazz, a ja znów wybuchłam śmiechem.
- Nastolatkowie.! - powiedziała wychodząc, a my znów zaczęliśmy się tarzać na podłodze ze śmiechu. Harry, znów uderzył mnie poduszką.
- O ty, głupku, nie żyjesz.! - krzyknęłam i zaczęłam, go obkładać poduszką, po czym wskoczyłam mu na plecy.
- Złaź.! - krzyknął, ja nie ustępowałam. I tu Styles, dobrze myślał. Od zawsze, nienawidziłam, basenów, wody. Wybiegł ze mną, na dwór i wrzucił mnie do basenu.
- Styles, poczekaj aż stąd wyjdę.! Mam nadzieję, że do twarzy ci w trumnie.! - krzyknęłam
- Jestem za ładny, by umierać.!
- I za skromny. - powiedziałam oschle.
Wyszłam z basenu, i poszłam do pokoju po jakieś suche ciuchy, a następnie do łazienki. Zrzuciłam, z siebie mokre ciuchy, a założyłam te. Na dodatek, musiałam wysuszyć włosy. Po wykonaniu tej czynności, zrobiłam kucyka. Harry, siedział na moim łóżku, i się szczerzył, jak gdyby nigdy nic. Znów, zaczęło nam odwalać, z tym człowiekiem nie da się nudzić.
- Emily.! - krzyknęła ciocia, z dołu.
- Tak.? - odpowiedziałam tym samym
- Zejdź, na dół, ktoś do ciebie.
- Dobrze, idę.!
Zgadniecie kto do mnie, zgadniecie.? Jeżeli nie zgadniecie, to wam podpowiem. Trochę go lubię, ale zarazem nienawidzę. Wiecie.? To fajnie, napewno wiecie. Louis Tomlinson, co on się mnie uczepił.?!
- Czego chcesz pasiasty.? - zapytałam, był jakiś dziwny, jakiś taki narąbany.
- Ciebie. - zakrztusiłam się powietrzem, pomocy.!
- Co ty pierdolisz Tomlinson.?! Nie wiesz, co gadasz. Jesteś najebany.!
- Wcale że nie.!
- Harry, chodź tu.!
- Okej, co sie tu dzieje, LOUIS.?! - dobra, skąd on go zna.?!
- Po pierwsze skąd go znasz.?! - zapytałam
- Znam go i tyle. - powiedział Hazz, zgaduję, że nie chciał zaczynać tego tematu. Gdy ja tak stałam nieruchomo, wpatrzona w sytuacje, byłam jakaś zaślepiona nie kontaktowałam, Tomlinson, przysunął się do moich ust, znów mnie pocałował. Szybko go odepchnęłam.
- Zniknij z mojego życia popaprańcu, tylko je rujnujesz.! - krzyknęłam
- Ja ci je rujnuje.?! - zapytał z oburzeniem.
- Tak, a teraz wynocha.!
Po kilku minutach, Lou zniknął mi z oczu. Obsunęłam się po ścianie, i zaczęłam ryczeć, jak małe dziecko. Czemu.? Sama nie wiem, pocałował mnie dwa razy, pierwszy - gdy miał świadomość, drugi - gdy tej świadomości nie miał. Ryczałam, jak bóbr. Przez popaprańca ryczę, Emily ogar.! Harry mnie przytulił, aż boję się, patrzeć w lustro, boję się co tam zobaczę. Jednak, spojrzałam, tusz do rzęs na policzkach, powieki całe w cieniach.

Oczami Louisa

Oh, yeah.! Mój plan, idzie zgodnie z planem. Emily, myśli, że się w niej zabujałem. Tak naprawdę, nie byłem narąbany, ja tylko udawałem, żeby ją zdenerwować, czy coś. Jestem geniuszem.!

Oczami Emily

Ten palant, mnie wykończy.! Powróciłam, do swej natury. Znów nienawidzę go, tak jak mówiłam to największy cham i dupek, na świecie. Tylko wykorzystuje dziewczyny, byłabym na tak zwaną "jedną noc". Jestem beznadziejna, moje życie jest coraz, bardziej skomplikowane. Harry, wyszedł, dostał sms-a, ja bez słowa poszłam do pokoju, ryczeć w poduszkę. Nie no, ogarnij się dziewczyno.! Moje rozmyślenia, przerwała piosenka "Troublemaker", służy mi jako dzwonek. Dzwoniła Alex, postanowiłam odebrać.
A : Cześć, idziesz ze mną Niallem i Lou, na jakąś imprezę.?
Co,z tym palantem.? Mowy nie ma.!
Em : Słuchaj, nie czuję się najlepiej, mam gorączkę, kiedy indziej.
A : Aha, rozumiem, powrotu do zdrowia. Pa.!
Em : Bajo.
Mam ochotę, na jakąś imprezę. Ale nie pójdę, ze względu na pewną osobę, wiecie o jaką pewną osobę mi chodzi. Naprawdę wolałabym pić wode z kibla, niż np. być dziewczyną Louisa. Dziewczyną.?! Co ja bredzę koleżanką. Współczuję jego przyszłej żonie, o ile będzie ją miał. Wzrok przeniosłam, na zegarek, który wskazywał godzinę 17:15. Do wieczoru, trochę czasu mam. W tej oto chwili, mam ochotę...Obejrzeć Titanica, tak pomimo tego, że ludzie płynęli po śmierć, idt. kocham ten film. Na szczęście mam płytę, z tym filmem. Wyjęłam opakowanie z płytą, i włączyłam laptopa, włożyłam płytę i zaczęłam oglądać. Czegoś brakuje, wiem czego.! Popcornu, poszłam go sobie przygotować. Po dwóch minutach wróciłam, do pokoju, z pełną miską popcornu. Nadchodzi moment filmu, w którym moje serce pęka. Zaczynam płakać, nigdy nie wsiąde na statek.! Szczerze, niby Rose i Jack, się nie znali. On ją uratował gdy, ta mogła wpaść do wody, niby płynęli po śmierć, ale spotkało ich coś cudownego - MIŁOŚĆ. Zakochali się w sobie, na koniec filmu gdy już, są na innym statku Rose podaje nazwisko Dowson, takie jakie miał Jack. Kocham tą historię, pamiętam, że zawsze oglądałam to z tatą. Lecz horrory były lepsze, zawsze krzyczałam bałam się, a tata mnie przytulał. Tęsknię, za tymi czasami. Gdy skończyłam oglądać film było jakoś przed 20. Uznałam, że pójdę się myć, spać nie pójdę, ale się umyję.
_______________________________
To mamy 4.:) Za rozdział wzięłam się, wczoraj, ale dziś
miałam taką wenę, że aż szkoda jej marnować. ^^
(c) madzia

3 komentarze:

  1. Super, a czemu tak krótko.? ^^
    Weny < 333

    OdpowiedzUsuń
  2. Lou co ty kombinujesz? Rozdział świetny Weny
    Pozdrwiam
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  3. [SPAM]
    Na: love-magic-mistakes.blogspot.com zagościł drugi rozdział. Miło by mi było gdybyś wpadła i skomentowała co o tym myślisz, a jeśli Ci się spodoba to może zostaniesz z bohaterami mojego opowiadania na dłużej. Zawsze staram się rewanżować :)
    A oto fragment rozdziału: „Blondyn szybko włączył racjonale myślenie i unosząc, znacznie lżejsze niż kiedyś, ciało mulata położył go, dość drastyczne, na własnym łóżku. Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech spowodowany brakiem wymiotów chłopaka. Niall cały czas bał się, że zrobi komuś krzywdę. To wszystko było takie niedorzeczne – on, Niall Horan, robiący krzywdę niewinnej piękności i Zayn Malik leżące nieprzytomnie na łóżku jednego ze swoich najlepszych przyjaciół.”
    Przepraszam za spam i mam nadzieje, że mimo to cię nie zniechęciłam♥

    OdpowiedzUsuń